niedziela, 24 stycznia 2016

"Przepraszam, że zapomniałam jak śnić" - rozdział 2

Nie przedłużając, wyjątkowo bez żadnego długiego wstępu zapowiadającego dzisiejszy post ZAPRASZAM NA DRUGI ROZDZIAŁ "PRZEPRASZAM, ŻE ZAPOMNIAŁAM JAK ŚNIĆ".


Rozdział 2
Kiedy mama weszła do kuchni i zobaczyła Sarę widać było na jej twarzy zaskoczenie. Nie mogła do niej dotrzeć od 13 dni. A teraz siedzi przy stole w kuchni i je płatki z mlekiem.
         Sara zdobyła się na obojętny uśmiech. Widziała opuchnięte oczy mamy, będące skutkiem zapewne przepłakanych nocy. Nic nie powiedziały. Obie przywykły do wzajemnego milczenia.  Mama zrobiła sobie kanapkę z serem żółtym, a Sara włożyła talerz to zmywarki i poszła, jeszcze spokojnie, do pokoju.
         W nim poczuła niepokój, tak jakby ktoś, lub coś odebrało jej ważną część siebie, a ona na to pozwalała i czuła się za słaba by temu zapobiec.  Położyła się na łóżku zauważając, że się trzęsie. Zamknęła oczy, by się uspokoić jednak drżenie nie ustawało, a wraz z nim myśli. O jej życiu. O jej relacjach z rodzicami, o relacjach z rówieśnikami, co sprawiło, że Sara zrozumiała, że drżenie jest z powodu samotności. Tak bardzo jej brakuje kontaktu z drugim człowiekiem.  
         Sara myślała o tym leżąc twarzą w stronę poduszki. Wiedziała jedno, że zgubiła sens życia i nie miała siły by go odnaleźć.  Teatr – to było tylko słowo, pamięć, że jeszcze 13 dni temu znaczyło dla niej wszystko sprawiła, że do oczu napłynęły łzy.

***

         To dziwne uczycie, kiedy nie wiesz, czy przez ostatnie pięć minut spałeś, czy tylko się nieświadomie zamyśliłeś. Już inna sprawa, że przez ostatnie 5 minut minęła godzina.
         Sara jeszcze przez chwile leżała przytulona do poduszki. Nie myślała o niczym konkretnym, po prostu leżała, pozwalając swoim myślą swobodnie płynąć. Usiadła bezmyślnie patrząc na nierealnie żywy świat za oknem. Nie wiedziała co chce zrobić, jednak wiedziała, że jak zaraz czegoś nie zrobi, to znowu wyrządzi sobie krzywdę. Wstała i podeszła do lustra. Przyjrzała się uważnie swoim kasztanowym, suchym włosom, jej zielone oczy były zaczerwienione i kontrastowały z szarą cerą, która zdecydowanie potrzebowała rozjaśnienia. Sara się skrzywiła i zdała sobie sprawę, że zdecydowanie potrzebuje kąpieli.
         Gdy wyszła z wanny i ponownie przyglądała się sobie w lustrze, chciała się pomalować, ale stwierdziła, że najlepszym rozwiązaniem na nadaniu sobie „żywszych kolorków” jest trochę ruchu. Toczyła kłótnię z tym co chciało zostać w łóżku pod kołdrą i tym co chciało wyjść na zewnątrz, zażyć świeżego powietrza i słońca. Jednak cicho, żeby mama nie usłyszała otworzyła drzwi od pokoju i obmyślała plan jak zrobić, żeby równie niezauważalnie wyjść z mieszkania. Na „oko” to było 8 małych kroków, ale podczas tych kroków, trzeba było przejść koło kuchni, w której nadal siedziała mama, a stąd nie było widać, czy drzwi są otwarte czy zamknięte.

         Sarze najtrudniej było zrobić ten pierwszy krok, bo kiedy się już pierwszy krok zrobi trzeba zrobić kolejny.. kolejny.. i kolejny.  Wreszcie zrobiła ten pierwszy krok, a później drugi pierwszy krok, a następnie 6 kolejnych pierwszych kroków, które wydawały się trwać wiecznie. Jednak kiedy zamknęła za sobą wejściowe drzwi poczuła niesamowitą ulgę, że nie spotkała mamy i najszybciej jak umiała zbiegła po schodach. 

4 komentarze: