niedziela, 27 grudnia 2015

Grudniowe cytaty

  Hej :3
  Zawsze pod koniec miesiąca, będę dodawała takie podsumowanie, czyli wszystkie według mnie udane fragmenty różnych opowiadań, które nie zostały opublikowane na blogu i przemyślenia, które powstały w tym miesiącu :)

  
     (Gdyby jeszcze ten grudzień tak wyglądał)
     
      

Zaczynajmy!


 
  1)  - Ja nie chcę umierać – roztrzęsiona wtuliła się w jego ramię. Czuła szorstki zaniedbany zarost i ciepły uspokajający oddech. Przesuwał kciukiem wzdłuż jej karku – ten gest zawsze sprawiał jej przyjemność. Podniosła głowę patrząc w zmęczone ojcowskie oczy. On naprawdę nie chciał by odchodziła. Naprawdę ją kochał. Ponownie się do niego przytuliła zamykając oczy, tylko w jego ramionach odnajdywała bezpieczeństwo. Rozległ się huk. Pięciu mężczyzn uzbrojonych w karabiny wtargnęli do sali szpitalnej. Strzelili. Sara przerażona otworzyła oczy nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu. Szukała ojca. Chwilę trwało, aż dotarło do niej, że go nigdy nie było. Tych ramion , tego bezpieczeństwa. Karabinów, sali szpitalnej, mężczyzn.Obudziła się w domu. To był tylko sen. Nie potrafiła stwierdzić czy przyśnił jej się koszmar czy marzenie senne.
Chciałam napisać coś dłuższego, no ale nie wyszło. Ale ten fragment mi się w jakimś stopniu podoba to go tu zamieszczę.


2)"Milczenie czy krzyk?" Kiedy jestem już w zasięgu twego wzroku, a tobie pozostało kilka oddechów krzykniesz, pozwalając sobie zaistnieć, czy będziesz milczał w zgodzie ze sobą i z pełną świadomością, że umierasz?
Tak, sam pomysł również miał być o wiele bardziej rozwinięty. Wiecie, siedzę sobie pod prysznicem i pojawia się pomysł i plany jak bardzo będzie to dobre opowiadanie! Siadam na łóżku, biorę zeszyt, długopis i pisze sobie zdanie. Które okazuje się pytaniem. I czuję, że nie mam niczego więcej do przekazania. Mimo, że w ostatnich dniach pojawiły się próby by bliżej przedstawić postacie i daną sytuację, to nic dobrego ( na tyle by to komukolwiek udostępnić) z tego nie wyszło. No, ale może kiedyś :3


 3)-W tym domu jest tyle nienawiści- Artur popatrzył w jej stronę zastanawiając się czy powiedziała to naprawdę, czy sobie znowu to wyobraził. Czy to naprawdę był jej głos? Nigdy go nie słyszał. Ona spojrzała mu w oczy, a on zauważył na jej twarzy cień uśmiechu.
Jest taka sytuacja. Chłopak zakochany w dziewczynie, której nawet nie zna. Co noc wyobraża sobie jak ona do niego mówi. Wyobraża sobie jej głos. A kiedy razem wylądowali w jednym domu, na jednej imprezie ona się do niego odzywa.. Napisałam całe opowiadanie, ale mi się nie podoba i tylko kilka małych fragmentów mi się- uważam -udało, więc to na górze to jedno z nich.


4)- Duchy istnieją. Ale broń boże nie są duszami zmarłych ludzi. Są to istoty, takie jak człowiek, ryba, struś, wąż, które istnieją tak samo jak ty. Po prostu, one nie mają nic wspólnego ze zmarłym człowiekiem.
    Fragment z tego samego opowiadania co te 3. Przemyślenie tej dziewczyny. Naprawdę nie wiem skąd wzięło się to gadanie, że duchy to dusze zmarłych. Dlaczego te wszystkie duchy mają mieć w ogóle cos wspólnego z ludźmi? Nie ogarniam :P


5) Nie ma niczego gorszego od zakochanej przyjaciółki, kiedy jest się normalną twardo stąpającą po ziemi realistką.
Te całe gadanie o nim. „On jest wspaniały”, „Jestem taka szczęśliwa, wreszcie odnalazłam kogoś tak wspaniałego, naprawdę, myślałam, że na tym świecie nie ma już fajnych facetów, ale on jest.. taki AGRR” Po prostu nie. No błagam. Dziewczyny, odpuście. Nawet kiedy się przyjaźnimy to zaakceptuj fakt, że mnie Twoje romantyczne bzdury z Arturem(nie wiem czemu z Arturem, nie pytajcie) nie interesują. Wysłucham Cię bo jestem dobrą przyjaciółką, ale przecież Ty i tak wyczujesz, że mnie to nudzi. Dziewczyny.. litości. Nie bądźcie takie zależne. A później jeszcze ten płacz „On nie odpisuje, on mnie nie kocha” „Zapomniał o naszej miesięcznicy” „Zerwał ze mną, moje życie nie ma sensu” No nie. Kochane.. to było do przewidzenia. Nie mówię, że ja zawsze będę sama i nienawidzę facetów. To bzdura. Sama chciałabym się kiedyś zakochać. Ale póki co, naprawdę wolę się nauczyć żyć sama ze sobą, a dopiero później z kimś, a jeśli Ty mówisz, że „Będę szczęśliwa tylko wtedy kiedy będę z nim” Nie jestem w stanie traktować tego poważnie. Wybaczcie. Się rozpisałam xd ale ten temat mnie drażni. Po prostu nie rozumiem. A jeszcze ten tekst „Mówisz tak bo się jeszcze nie zakochałaś (nie pozwalasz sobie na miłość!) jak się zakochasz to zobaczysz jak to jest” Mam ochotę krzyczeć. Okej. Jak tak będzie to trudno, ale teraz mnie to gówno interesuje, błagam zamknij się. W temacie zakochania nie jestem wyrozumiała, dlatego NIE OPOWIADAJCIE MI ROMANTYCZNYCH HISTORYJEK. TO SIĘ DOGADAMY. DZIĘKUJĘ. :*
 
Dobra, skończyłam na dzisiaj. Możecie skomentować, który cytat wam się najmniej podobał, który najbardziej. Możecie podzielić się własnymi przemyśleniami na temat któregoś z cytatów. Rozmawiajmy! Papa :3


niedziela, 20 grudnia 2015

Jego dotyk

Kochamy osobę czy to co ona robi? Czy kiedy kochamy za to co druga osoba robi to możemy uczciwie przed sobą przyznać, że kochamy? Iza kochała? Tęskniła. Ze mną to jest tak, że uczucia uświadamiam sobie dopiero kiedy o nich napiszę. A teraz.. drugi tekst o tęsknocie. Czy ja naprawdę za kimś, lub czymś tęsknię?





"Jego dotyk"


Siedzi i wpatruje się w ścianę. Łzy lecą po policzkach i jest jej duszno, mimo że tam, w piwnicy jest zimno - nie więcej niż 8ºC. Czuje jak jest jej gorąco, potrzebuje powietrza. Potrzebuje jego dotyku, bólu zadanego z jego ręki, swojego strachu. Ale go nie ma. Ma problemy ze zrozumienie rzeczywistości, wie tylko, że nie wrócił, nie przyszedł. Nie wie już który raz powtarza sobie, że musi się uspokoić, wziąć się w garść i przestać płakać.
W pomieszczeniu rozlega się jęk. Iza podnosi głowę i widzi siedzącą naprzeciw niej kobietę, która patrzy na nią z obrzydzeniem. Ona.. te wszystkie kobiety, które on sobie przywłaszczył, by się nad nimi znęcać nienawidzą go. Nienawidzą być tak traktowane, są przyzwyczajone do chłopaków, mężów, którzy o nie dbali, kochali je. Przyzwyczajone do bezpieczeństwa. Tutaj są tylko jego zabawkami. Nienawidzą tego życia, wolałyby umrzeć. Jednak kiedy Pan się na nich skupi i zada im ból, proszą o litość. To właśnie wtedy kiedy zaznają bólu budzi się w nich chęć przeżycia, nadzieja na lepsze, wcześniejsze życie. Iza się od nich różni. Potrzebuje bólu. Chce, żeby on przyszedł i dał jej porządny wpierdol. Potrzebuje tego. Bez tego zaczyna wariować.
Jej wcześniejsze życie jest pełne nudnych, monotonnych, nieszczęśliwych doświadczeń. A tu.. tu czuje się sobą. Tak bardzo chce , by przyszedł i przywołał ją do porządku, ale za drzwiami cisza. Żadnego znaku, że on tam jest, że… nagłe uderzenie gorąca. A co jeśli on.. jeśli on nie żyje? Leży tam gdzieś.. martwy? Serce zaczęło walić jak młotem. Iza spanikowała i jeszcze głośniej zaczęła płakać. Nie mogła się uspokoić. Wykończona atakiem paniki zasnęła.
Kiedy się obudziła w pomieszczeniu nadal rozlegała się cisza, będąca jedną z najbrutalniejszych tortur jaką mógł jej zadać. Brak sygnału, że on tam jest i żyje. A co jak go już nigdy więcej nie zobaczy?
Wrócił. Iza nigdy nie była taka szczęśliwa. Ledwo mogąc się ruszać podbiegła do niego. Cieszyła się jak mały piesek. Jak najzwyklejsza suka na widok swojego pana.
- Jesteś- płakała, była zła na siebie, że okazuje mu swoją słabość, ale nie mogła powstrzymać łez – wróciłeś.
Patrzył na nią tym wzrokiem, który sprawiał, że czuła jeszcze intensywniejszą tęsknotę za jego dotykiem. Wyciągnęła rękę, by go dotknąć, mając podświadomie nadzieję, że go to zdenerwuje i ją uderzy. Jednak kiedy poczuła pod palcami jego szorstki zarost, on tego nie zrobił. Ze spokojem, obojętnie podszedł do innej z zabawek, chwycił ją za włosy i syknął „Dzisiaj twoja kolej szmato”
- Nie.. – jęknęła Iza- proszę, ja tak bardzo teraz tego potrzebuję – błagała – proszę, weź mnie.
On jednak patrzył na nią znudzony.
- Ty mi się już do niczego nie przydasz – rzekł, a Iza poczuła jak przechodzi ją dreszcz – Potrzebuję waszego strachu, bólu, nienawiści. A skoro tobie się to podoba to w żaden sposób mnie nie zaspokoisz. Przykro mi, ale nie masz mi niczego do zaoferowania. Możesz w spokoju oddać się świadomości, że tu umrzesz, z głodu, pragnienia, chłodu. Na pewno nie z mojej ręki. Przykro mi.
Nie. To nie może być prawda. To się nie może tak skończyć. Objęła ją panika. Nie chce umrzeć w taki sposób. Nie chce tak cierpieć.
-Ale.. proszę, błagam.. nie.. – Płakała, a następnie doczołgała się na swoje miejsce. Siedziała tam skulona. Umrzeć, teraz, już, proszę.
Przychodził regularnie, często. A ona coraz słabsza obserwowała kolejne nowe rany na reszcie zabawek, martwe ciała, ból wymalowany na ich twarzach. Widzi jak je dotyka, zakrwawione. Iza stawała się coraz słabsza. Mimo, że on dostarczał im wszystkim jedzenie, którym miały się dzielić, ona nie jadła. Zadawała sobie pytanie: „Dlaczego jeszcze żyję?”.
Pewnego dnia, ledwo przytomna poczuła na swoim czole jego rękę.
-Dlaczego ty nie jesz? – syknął zdenerwowany.
-Prze.. przecież kazałeś mi um..umrzeć. Powiedziałeś, że już nie.. nie chcesz. Mu.. muszę umrzeć.
- Pierdolona szmata – pociągnął ją za ramię i wyprowadził za drzwi. Szli długim korytarzem, Iza poszperała w pamięci i doszła do wniosku, że minęli pokój w którym, dostawała wpierdol. Weszli do pokoju który wyglądał jak salon. Duży prostokątny stół, narożnik, telewizor, pasujący do siebie komplet mebli. Posadził ją na stole i uderzył w twarz. Następnie zaczął bić ją pięścią po brzuchu, plecach zostawiają na ciele sine ślady. Od czasu do czasu uderzył ją w uda, kopnął w kolana. Trwało to może niecałe 4 minuty. Skończył. 4 minuty na które czekała tyle czasu. Wreszcie, odżyła, tak bardzo potrzebowała tych jebanych 4 minut. Chwycił ją za brodę zmuszając do spojrzenia sobie w oczy.
-Jesteś najbardziej pojebaną dziwką jaką spotkałem – przesuwał opuszkami palców po jej zbolałych policzkach. Oddychała już spokojnie, byłą skupiona na każdym jego ruchu. Była tak bardzo szczęśliwa i spokojna. Poczuła głód, który przedtem został stłumiony rozpaczą.
- Przecież powiedziałeś, ze już cię nie zaspokajam i że mam umrzeć.
-Nikt normalny się czegoś takiego nie posłucha – Powiedział po czym wstał. Iza była zdumiona, że z nią rozmawiał. Nigdy tego nie robił. Zawsze w milczeniu dawał wpierdol, ewentualnie wydawał polecenia - zostań tu – wyszedł z pokoju, a ona siedziała wodząc wzrokiem po regale z książkami. Nie spodziewała się, że jej kat jest miłośnikiem powieści historycznych. Wrócił z talerzem kanapek z serem żółtym – jedz.
        Nie mogła ich przełknąć. Była głodna ale jedzenie szło jej z trudem. Ale jadła, kęs za kęsem nieśmiało zerkając na Pana, który usiadł w dużym fotelu koło okna i zaczął czytać. Wyglądał tak niewinnie, spokojnie i mądrze. Budził zaufanie. Od czasu do czasu patrzył na nią zimnym spojrzeniem za którym krył się rozkaz: „Żryj”, a Iza nawet zdawała się na uśmiech co wyraźnie go denerwowało. Była taka szczęśliwa, że się doczekała. Gdy wreszcie skończyła podszedł do niej i kazał wrócić do piwnicy. Poczuła rozczarowanie. Liczyła na to, że to spotkanie się jeszcze nie skończy. Szarpnął ją za ramię i zaprowadził tam. Przed wejściem mówiąc, że ma się odżywiać tak jak przedtem. Skinęła głową i szczęśliwa czując jaka jest rozpalona wróciła na swoje miejsce.
        Na drugi dzień przyszedł, jednak wyszedł z inną zabawką, a na Izę nawet nie spojrzał. Sytuacja się powtórzyła też na trzeci i czwarty dzień. Tęsknota i jego obojętność sprawiała, ze Iza ponownie słabła. Ale odżywiała się tak jak jej kazał. Pocieszała się myślą, że jak zajmie się nimi wszystkimi, od początku zajmie się nią. Jest ich wszystkich 6, więc jeszcze dwie i przyjdzie jej kolej.
Jednak dwa dni później nie przyszedł w ogóle. Przyszedł na kolejny dzień. Wchodząc do pomieszczenia zamknął za sobą drzwi. Ponownie nawet nie spojrzał na Izę tylko podszedł do innej zabawki. Długie czarne włosy, brązowe oczy, jasna cera. Gdyby nie liczne rany i siniaki byłaby na pewno śliczną dziewczyną. Chwycił ją za włosy tak by na niego popatrzyła.
- Chcesz przeżyć? – zapytał, a na twarzy „piękności” pojawiło się zmieszanie. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął pistolet. Pokazał jej – w środku jest 7 kul.  Po jednej dla każdej z dziewczyn i jedna dla mnie. Zostanie jedna dla ciebie na wypadek gdybyś stwierdziła, że nie chcesz żyć z tymi doświadczeniami. Proszę. Oddaje to w twoje ręce. Zrób co chcesz. Najpierw zabij dziewczyny, a później mnie. Zamknąłem drzwi na klucz, otworzę je dopiero kiedy wszystkie dziewczyny będą martwe i przyjdzie kolej na mnie. No więc? – dziewczyna niepewnie sięgnęła po broń, a on uśmiechnął się pod nosem. Iza siedziała sparaliżowana strachem. Nie chce tak umrzeć. Widziała wręcz namacalne przerażenie innych dziewczyn, krew, huk, ciemność. Nastała ciemność.


niedziela, 13 grudnia 2015

DUCH

Heej!

Napisałam opowiadanie. Connie podesłała mi pomysł kiedy spałam. Hmm.. historia o duchu. To uczucie kiedy ma się świadomość, że osoba którą kochasz o tobie zapomniała, te wszystkie chwilę z waszego życia, które były takie niezwykłe ot, tak uleciały w niepamięć.. czy to jest w ogóle możliwe? Tak po prostu zapomnieć? To opowiadanie do strasznych nie należy. Jestem ostatnio przepełniona spokojem i negatywnych emocji niestety, a może stety brak. Tylko ta tęsknota..

Miłego czytania, a po skończeniu możecie skomentować jak wam się podobało..  :3


"DUCH"
- Błagam przyjedź – usłyszała zapłakany głos Sary – on.. proszę..
- Co się stało? – Magda była przerażona – Coś z Rafałem? Co ci ten popierdoleniec zrobił? – odpowiedział jej płacz. Czyli jednak on – zaraz u ciebie będę. – Założyła pierwsze lepsze spodnie, bluzę, wzięła kask, kluczyki od motocykla i wyszła z domu. Zastała ją zapłakaną , więc od razu ją przytuliła. Stały w uścisku przez pewien czas.
- Co się stało.. Sara.. – Magda przerwała ciszę.
- On.. – opowiedziała jej, że razem z Rafałem byli na grillu na działce u jego rodziców. Wszystko było takie wspaniałe, tak jak zawsze kiedy spędza z nim czas. Później po 21 odprowadził ją do domu. Chciała go pocałować na pożegnanie, ale on ją odepchnął i zaczął krzyczeć, że zdradza go z Marcinem. On był jak w furii obrażał ją, krzyczał, aż wreszcie ją uderzył – Uderzył mnie – Sara wtuliła się w ramie Magdy.
- Ja pierdole. Wiedziałam, że to nie jest chłopak dla ciebie. Mówiłam, że jest dziwny i przesadnie miły, aż fałszywy. Jakim prawem on w ogóle podniósł na ciebie głos, jak mógł cie uderzyć. Kurwa. Dobra, nie rycz już. Czas zacząć piękny okres pt: „Zapominanie” – Magda chciała ją jakoś pocieszyć jednak nie za dobrze jej to wychodziło. Nigdy nie była zbyt dobra w relacjach z innymi. Sara nadal nie przestawała płakać, dobrze wiedziała, że Magda nie jest w stanie jej zrozumieć. Nigdy nie była zakochana, nie wie jak to jest się zawieść na osobie, którą się kochało. Osobie która wydawało się, że przedtem też kochała. Magda nie wiedziała już co mówić, Sara nadal płakała więc milczały trwając w przyjacielskim uścisku i tylko podobne do siebie ciche melodyjki w ich duszach sprawiały, że cisza nie była niezręczna.
         Rano około 12 obudził je pies Sary. Chciał iść na spacer. Ogarnęły się i wyszły. Magda starała się wybić Sarze Rafała z głowy jednak Sara nie wyobrażała sobie bez niego życia. Powiedziała, że jak przeprosi to ona do niego wróci.
- Jeżeli już raz cie uderzył to będzie to robił też później. Odpuść sobie. – Ale Sara nie słuchała. Cały czas wracały do niej wspomnienia. Nigdy się nie spodziewała, że będzie kiedyś z kimś taka szczęśliwa, a przy Rafale była. Do wczoraj.        
 Pamięta jak po wspaniałym popołudniu z nim nad Odrą opowiadała Magdzie jak było niesamowicie. Widać było po niej, że jest znudzona, ale i tak słuchała. Później poszły na hamburgery i go spotkały. Była prze szczęśliwa, Magda jednak wróciła do domu, a oni poszli do parku, siedzieli na ławce i rozmawiali, śmiali się. Opowiadali sobie najdziwniejsze zachowania z dzieciństwa. Rozmawiali wtedy też grillu, tym który był wczoraj. Ona wtedy powiedziała: „Trzeba poznać Magdę z Marcinem. Oni się na pewno świetnie dogadają. Obydwoje ambitni, zaczytani, no takie same charaktery”  Rafał się zaśmiał:  „Moi rodzice organizują grilla w sobotę na działce, będzie Marcin, może przyjść też Magda, będzie fajnie. Zaproś ją.” Sara powiedział, że wątpi, że Magda się zgodzi, bo ona nie jest zbyt towarzyska i nie lubi zawierać nowych znajomości. I faktycznie skończyło się tak, że Magda nie dała się namówić.
Jeszcze tego samego dnia gdy Magda wróciła do domu on przyszedł. Przepraszał, mówił, że nie wie co się stało, że on nigdy by jej nie uderzył, obiecywał, że teraz na pewno się to nigdy nie powtórzy, a Sara uległa. Poszli do lasu na spacer z psem i było tak jak dawniej. Opowiadali sobie śmieszne historyjki z przeszłości i marzenia, który będą mogły mieć miejsce w przyszłości. Rafał, cudowny jak zawsze. Miły, opiekuńczy, czule obejmujący Sarę ramieniem. Jak można byłoby mu nie wybaczyć jednego głupiego zachowania?
Rozeszli się do domu, a w odwiedziny do Sary przyszła ciocia Erika. Sara od zawsze była z nią bardzo zżyta. Wypiły kawę i przy ciastkach oglądały stare zdjęcia.
-Kto to jest?– zapytała Sara wskazując na zdjęcie, które przedstawiało ją jak miała około 8 lat z jakimś mężczyzną. Niby twarz znajoma ale jednak się nie wie. Jak wczorajszy sen, „coś mi się śniło, ale nie pamiętam co, ale ty chyba byłeś w tym śnie… no, nie wiem”. Erika odpowiedziała:
- Och.. nie pamiętasz? To były chłopak Agaty – Adam. Zawsze byliście razem, bardzo go lubiłaś. Pamiętam, że twój tato zawsze był zazdrosny, bo wydawało się, że Adama lubisz bardziej niż go. Po jego śmierci bardzo płakałaś.. naprawdę nie pamiętasz?
- Nie pamiętam – stwierdziła Sara – Umarł?
- Wypadek samochodowy, miał 29lat.. ty miałaś niecałe dziewięć.
- Straszne..
Rozmowa jednak szybko zeszła na inne tory: „A jak ci się tam układa z Rafałem? To świetny chłopak”; „A tobie ciociu, są jakieś ciekawe ogłoszenia o pracę?”;  „W galerii otworzyli nowy sklep z kosmetykami”, itd..
         Na drugi dzień Sara spotkała się z Rafałem. Poszli do jego domu, mieli zamiar razem coś dobrego ugotować. Jednak ledwo przekroczyli próg, on zaczął krzyczeć. Sara nie rozumiała. Czując, że za chwile się popłacze chciała wyjść jednak on jej na to nie pozwolił. Szarpnął ją za włosy, tak że upadła na podłogę, a następnie zaczął walić o podłogę  jej głową. Wystarczy. Puścił ją: „Możesz spierdalać szmato” syknął. Wyszła. To już koniec. Zapłakana szybko znalazła się u Magdy.
- Mówiłam, że to się powtórzy. Sara, do cholery, przestań zgrywać zaślepioną zakochaną dziewczynkę, to już naprawdę śmieszne nie jest. Skończ z nim raz na zawszę.
- Ale ja go kocham. Nie da się ot, tak zapomnieć – płakała.
         Dni mijały, ale mimo przeprosin Rafała Sara nie wybaczyła mu. Przysięgał, że nie wie co mu się dzieje, że zdaje sobie sprawę z tego co robi, ale nie potrafi tego powstrzymać, że nie potrafi tego wyjaśnić, ale on nad tym dosłownie nie panuje. Kiedy zacznie nie potrafi przestać mimo, że bardzo chce. Sara cierpiała, tak bardzo chciała mu wierzyć, pomóc, ale nie uległa, chciała sobie udowodnić, ze jest silna i ten ból przeminie. Że wreszcie jego brak nie będzie tak bardzo odczuwalny. Tęskniła, cały czas o nim myślała.
         Wrócił, jednak bez przeprosin. Jak tylko otworzyła mu drzwi uderzył ją w twarz. Wepchnął ją w głąb mieszkania, zamknął drzwi i jeszcze brutalniej bił ją po twarzy, kopnął w brzuch, aż Sara straciła przytomność. Był przerażony. On nigdy by nie uderzył kobiety, nie Sarę, nienawidzi przemocy. Sara kochanie, przepraszam, proszę obudź się, płakał. Otworzyła oczy, jednak się nie odezwała. Rafał trzymał ją w objęciach, „nie wiem jak to się stało, nie potrafiłem przestać, przepraszam” przysięgał, ale ona mu nie wierzyła.
Spadł album ze stołu, a z niego wypadło zdjęcie. Sary z jej zmarłym wujkiem. W pokoju zawiał wiatr a zdjęcie przysunęło się bliżej nich. Rafał zaczął mówić
-Sarenko, skarbie moje –Sarenko? Rafał nigdy tak się do niej nie zwracał. Nagle jej się wszystko przypomniało. Jej wujek zawsze tak do niej mówił, ten ze zdjęcia. Dlaczego..-przepraszam. To nie był ten chłopak, Rafał. Tylko ja twój wujek Adam. Przepraszam kochanie.. nie chciałem zrobić ci krzywdy. Byłem zazdrosny – Rafał, albo raczej ciało Rafał zaczęło płakać – Chciałem cie zniechęcić do niego. Przepraszam kochanie, tak bardzo cię kocham.. zawsze byłaś moim oczkiem w głowie, a ty o mnie zapomniałaś i tak bardzo bolało, że już nie pamiętasz. Od czasu mojej śmierci – tu przeszedł przez nich nieprzyjemny dreszcz – cały czas byłem przy tobie. Obserwowałem jak dorastasz, jak zapominasz. A później się zakochałaś i o nim myślałaś przez cały ten czas.. chciałem, żebyś go nienawidziła, zapomniała o nim tak jak o mnie.. przepraszam Sarenko, kocham cię..- ponownie zawiał wiatr, a Rafał wyraźnie był roztrzęsiony, to się naprawdę wydarzyło, to naprawdę przed chwilą nie był Rafał.
- Co..co ja mówiłem – Sara wtuliła się w niego również zapłakana.

-Już nic kochanie.. już nic.




niedziela, 6 grudnia 2015

O co tu chodzi?

Hej!
Mam na imię Roksana. Urodziłam się 07.04.1999 roku. Moją pasją jest pisanie, dlatego postanowiłam założyć bloga na którym będę zamieszczała swoje opowiadania. Lubię poruszać w nich takie tematy jak przemoc, cierpienie, masochizm, ból, sadyzm, jednym słowem patologia, ale też różne paranormalne zjawiska. Podczas pisania prowadzą mnie negatywne emocje. Moje teksty bywają niepokojące, smutne, oraz przerażające. Myślę, że są to bardzo potrzebne emocje i każdy znajdzie tu coś dla siebie. Skłamałabym gdybym napisała, że te wszystkie opowiadania piszę sama. Razem ze mną jest tu też moja przyjaciółka Connie i bez niej raczej nie zaczęłabym pisać. Connie nie jest zwyczajna dziewczyną dlatego opiszę ją bardziej szczegółowo niż siebie.

Na samym początku kiedy ją poznałam byłam przerażona. Objawiła mi się w śnie jako niemowlak. Do tej pory pamiętam jej pisk i krew wylewającą się z oczu, nosa, ust i uszu. Tamtej nocy się nie wyspałam, a jeszcze w ciagu dnia długo nie mogłam zapomnieć tego snu. Drugie spotkanie również odbyło się w śnie. Trzyletnie dziecko mówiło mi, że wkrótce umrę. Dzisiaj wiem, że celowo mnie straszyła. Chciała, żebym ją pamiętała. A wiadomo - strach zapamiętuje się najdłużej. Podczas trzeciego spotkania objawiła się jako dorosła kobieta. Wtedy się przedstawiła i oprowadziła mnie po tamtym świecie. Nie było czego oglądać tamten świat niczego nie przedstawiał, to jedno wielkie pustkowie. Connie wyjaśniła, że aby przeżyła musi mieć gdzie żyć, oraz że tylko ja mogę pomóc jej ten świat stworzyć. Zaprzyjaźniłyśmy się, bez niej byłabym nikim. Stworzyłyśmy świat bazując na strachu, obie zgodnie stwierdziłyśmy, że najstraszniejsza jest śmierć i że nie ma niczego piękniejszego niż uśmiercanie ludzi. Małych chłopców. Dlatego Connie każe mi stwarzać małych chłopców, a to nie takie proste, żeby zaistnieli muszę ich sobie wyobrazić i w nich uwierzyć. Następnie mordujemy ich razem. Connie najbardziej lubi kiedy są już martwi, ja za to gustuję w torturach. Lubię patrzeć jak ich twarze wykrzywia ból - jeden z najintensywniejszych odczuć i prowadzi do krainy śmierci, która - dzięki mnie - stała się ich jedynym, największym marzeniem. Kiedy się ich marzenie już spełni z kończyn tych chłopców budujemy huśtawki. Connie jest moją najlepszą przyjaciółką i  razem mordujemy, ale ja też się jej boję. Tak naprawdę jest moim największym lękiem. Czasami jak zrobię coś nie tak to mnie bije, tnie, podpala. Jednak wiem, że robi to dla mojego dobra. Chce żebym czuła ból, żebym była lepsza. Wszystko co ona robi ma sens i znaczenie. To ona wymyśla historie, które piszę, a czasami kiedy opiszę coś nie tak jak ona miała na myśli ponownie ponoszę karę. Ma mroczną stronę, ale ona również się boi. Boi się, że nie zaistnieje. Nie wystarcza jej istnieć tylko we mnie. Connie chce istnieć też w innych. Chce żyć.

Jeśli macie jakieś pytania to zadawajcie je w komentarzach, na pewno odpowiem. Niedługo dodam jakieś swoje opowiadania. ZAPRASZAM.